<
Wolfgang Amadeus Mozart
Łaskawość Tytusa
>




16 stycznia 2016, sobota, godz. 19.00-22.00 (Sala Moniuszki).


Opera seria w dwóch aktach

Libretto: Caterino Mazzola wg Pietra Metastasia
Prapremiera: Teatr Narodowy, Praga - 6 września 1791
Premiera tej inscenizacji: Théâtre Royal de la Monnaie, Bruksela - 10 października 2013
Premiera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej: 16 stycznia 2016
Oryginalna włoska wersja językowa z polskimi napisami

Dyrygent: Benjamin Bayl
Reżyseria: Ivo van Hove
Scenografia i reżyseria świateł: Jan Versweyveld
Kostiumy: An D'Huys
Choreografia: Emil Wesołowski
Przygotowanie chóru: Marcovalerio Marletta
Dramaturgia: Janine Brogt, Reinder Pols
Projekcje video: Tal Yarden


Koprodukcja: Théâtre Royal de La Monnaie, Bruksela   (zobacz video - cała opera)


Tito   -
Vitellia   -
Sesto   -
Servilia   -
Annio   -
Publio   -
Charles Workman
Ewa Vesin
Anna Bonitatibus
Katarzyna Trylnik
Anna Bernacka
Krzysztof Bączyk
Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej
recenzje













STRESZCZENIE



Nadmierny pośpiech może zgubić nawet największego geniusza, co potwierdza przypadek Mozarta i jego Łaskawości Tytusa. Kompozytor, słynący z nadludzkiego tempa pisania muzyki, tworząc równolegle Czarodziejski flet, z trudem zdążył na czas. Uświetniająca koronację Leopolda II na króla Czech prapremiera Łaskawości Tytusa nie była wielkim sukcesem. Na domiar złego romantycy doczepili później operze łatkę schematycznej i niegodnej talentu Mozarta. W rzeczywistości muzyka Łaskawości tylko sporadycznie osiada na artystycznych mieliznach. Co innego libretto. Jego tekst, sporządzony na podstawie utworu Metastasia, sprawia, że całe dzieło wikła się w sprzeczność nie do końca rozwiązywalną: nowoczesne środki muzyczne dysonują z przestarzałą już w latach 90. XVIII wieku koncepcją opera seria, w której zresztą Mozart nigdy nie czuł się tak swobodnie, jak w balansującym na granicy powagi i komizmu dramma giocoso. W naszych czasach operowa opowieść o rzymskim cesarzu Tytusie w wielu teatrach spotyka się z coraz większą łaskawością. Uwspółcześniona, ale czysta stylistycznie reżyseria Iva van Hove’a powinna ułatwić widzowi skupienie się na walorach partytury Mozarta.