<
Giuseppe Verdi
Falstaff
>





17 kwietnia 2026, piątek, 19:00-22:00 (Sala Moniuszki).


Opera w 3 aktach


Libretto: Arrigo Boito wg Wesołych kumoszek z Windsoru i Henryka IV
Prapremiera: 9 lutego 1893, Mediolan
Premiera tej inscenizacji: 17 kwietnia 2026
Oryginalna włoska wersja językowa z polskimi i angielskimi napisami


Dyrygent: Patrick Fournillier
Reżyseria: Marek Weiss
Przygotowanie chóru: Łukasz Hermanowicz

Scenografia: Wiesław Olko
Kostiumy: Paprocki & Brzozowski
Choreografia: Izadora Weiss
Reżyseria świateł: Katarzyna Łuszczyk
Projekcje video: Bartek Macias
Casting director: Izabela Kłosińska



Falstaff   -
Ford   -
Alice Ford   -
Nanetta   -
Fenton   -
Meg Page   -
Dr Caius   -
Bardolfo   -
Pistola   -
Sergio Vitale, Mateusz Michałowski
Stanislav Kuflyuk, Stepan Drobit
Aleksandra Orłowska
Aleksandra Olczyk, Hanna Sosnowska-Bill
Konu Kim, Ioan Hotea
Elżbieta Wróblewska, Monika Ledzion-Porczyńska
Paweł Skałuba, Nazarii Kachala
Mateusz Zajdel, Piotr Maciejowski
Wojtek Gierlach, Remigiusz Łukomski
Chór i OrkiestraTeatru Wielkiego - Opery Narodowej



STRESZCZENIE



Ostatnie dzieło Verdiego jest w popularnej tradycji wesołą komedią o grubym opoju, który cynicznie uwodzi dwie kobiety i zostaje przez nie dotkliwie ukarany. Kiedy jednak prześledzi się wnikliwie szekspirowski pierwowzór i przeanalizuje dokładnie niezwykłe bogactwo motywów muzycznych, odnajdzie się drugie mroczne dno tajemniczego dzieła, które sędziwy, spełniony kompozytor pisał świadomie jako swoje pożegnanie z ogromnym dorobkiem, własnym imponującym życiem i światem, który z filozoficznym przymrużeniem oka ocenił jako bolesny żart stwórcy z ludzi i ich poczynań. Dotarcie do tego drugiego dna i ukazanie jego najwyższej klasy artystycznego piękna wydaje się warte odejścia od stereotypu postaci głównego bohatera zajmującego się jakoby tylko używaniem resztek rozkoszy stołu i łoża oraz jarmarcznym błaznowaniem.

Warto pokazać kim naprawdę jest Falstaff i dlaczego stał się taki, jakim widzimy go w scenicznych perypetiach. Dlatego w spektaklu reżyser zaproponował rodzaj prologu z muzyką uwertury jednej z pierwszych oper Verdiego, w którym opowiada o tragicznym dla Falstaffa zakończeniu jego wesołej szczęśliwej przyjaźni z księciem „Henryczkiem”, który nagle staje się królem Henrykiem V i brutalnie usuwa swojego opiekuna i mentora z królewskiego życia. Wielu z nas przeżyło taki epizod, kiedy pasmo radości i sukcesów kończy się w jednej chwili wyrzucając nas na out i skazując na samotność, biedę i brak perspektyw.

Ukazany zostaje moment, w którym Falstaff znalazł się na granicy rozpaczy i śmierci. Możliwe, że po takim odepchnięciu go przez człowieka, którego kochał, postanowił zapić się na śmierć. Ten banalny plan wciela w życie przekonany, że najlepszym miejscem jest burdel, w który zamieszkał wśród osób upadłych tak jak on. Jest wściekły i gorzki. Jego poczucie humoru jest zjadliwe i agresywne. Realizatorzy unikają wizerunku poczciwego facecjonisty, żeby wykorzystać niezwykłe motywy przewijające się co chwila w orkiestrze. Ale plan Falstaffa komplikuje się, kiedy staje się świadkiem czystej miłości dwojga młodych kochanków. Nagle rozumie, że to nie prostytutki są ukojeniem w godzinie śmierci, tylko miłość w ramionach ukochanej, wiernej kobiety.

Pomysł uwiedzenia tej, która budzi jego najżywsze uczucia staje się pułapką nie tylko dlatego, że wybranka jest mężatką, ale także z powodu własnej sprytnej decyzji, żeby na wszelki wypadek zarezerwować sobie dublerkę. Kiedy kobiety porozumiewają się ze sobą, sprytny uwodziciel zmierza już tylko ku klęsce, a w rezultacie ku śmierci, z którą spotyka się na granicy realnej rzeczywistości i pijackiej maligny. Tam w ostatecznej refleksji nad swoim pożegnaniem ze światem dochodzi to wniosku, że wszyscy zostają oszukani, a świat jest ponurym żartem.