nr 18,
  04-05-2010
i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Dramat namiętności


    Historia Katii Kabanowej zaczerpnięta z dramatu Aleksandra Ostrowskiego miała dla kompozytora Leosza Janaczka całkiem osobiste znaczenie. On też zakochał się w zamężnej kobiecie, choć swym uczuciem nie spowodował takiej tragedii, jaka dotknęła bohaterkę opery. W przedstawieniu "Katii Kabanowej" na scenie Opery Narodowej w Warszawie wyróżnić trzeba znakomitą, ekspresjonistyczną muzykę, w której, dzięki przemyślanej koncepcji dyrygenckiej rodowitego Czecha Tomasza Hanusa, kipi niemal seksualna namiętność, i bardzo powiązaną z tą muzyką reżyserię spektaklu, a zwłaszcza rozwiązania scen zbiorowych w czasie burzy. Postacie poruszające się na scenie zmagają się z rytmicznymi podmuchami gwałtownego wiatru, który słychać w orkiestrze i widać w niemal pantomimicznych ewolucjach statystów. Najwyższej próby jest też kunszt wokalny Wioletty Chodowicz, która wystąpiła w roli tytułowej. Partnerujący jej mężczyźni, kochanek Borys - Rafał Bartmiński i mąż - Paweł Wunder, to również mocne punkty spektaklu. Na uwagę zasługuje też reżyseria świateł, które potęgują mroczny nastrój towarzyszący dramatowi. Reflektory oświetlają bohaterów z ukosa, rzucając na ściany ich ogromne cienie, a muzyka każe nam wierzyć, że miłosne popędy uczyniły z nich prawdziwych niewolników. "Katia Kabanowa" to opera dla koneserów dobrej muzyki i pełnego ekspresji teatru.



Bronisław Tumiłowicz