nr 17/24.04,
  25-05-2011

i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Dramat w luźnym opakowaniu


    Mamy oto w Teatrze Wielkim nową inscenizację wspanialej opery "Turandot", ostatniego dzieła Giacoma Pucciniego, ukończonego po nagłej śmierci wielkiego kompozytora w 1924 roku przez Franca Alfana. Premiera skłania do refleksji na temat kierunku, w jakim zmierza reżyser Mariusz Treliński, dyrektor artystyczny TW.

Dramatyczna i liryczna opowieść o okrutnej chińskiej księżniczce Turandot, opisana w sztuce Carla Gozziego i późniejszych przeróbkach literackich i operowych, stała się dla reżysera polem do zrealizowania własnej wizji scenograficznej. Treliński w swoich poszukiwaniach nowych artystycznych form operowych zaszedł tak daleko, że w postmodernistyczny sposób łączy dziś ze sobą dowolnie wszystkie elementy sztuki. Muzyka Pucciniego i bieg akcji wymuszają oczywiście dyscyplinę dramaturgiczną przedstawienia, jednak wirtualna wizja scenografii i kostiumów tworzy tu jakby odmienną, alternatywną rzeczywistość. Reżyser na siłę uwspółcześnia wątki utworu.

W pięknie wydanym programie czytamy eseje i wywiady z zawartą tam nową interpretacją treści opery - która jest przecież baśnią - jako współczesnej, feministycznej czy nawet ukrytej homoseksualnej psychodramy (!?). Scenografia i kostiumy sugerują, że możemy znajdować się w świecie kina fantastycznego czy gangsterskiego, jak "Powrót Je-di" czy "Pulp fiction", a nie w dawnych Chinach, gdzie rozgrywa się dramat namiętności, miłości i władzy. Księżniczka Turandot skazuje na śmierć każdego proszącego o jej rękę śmiałka, który nic odgadnie trzech zagadek. W końcu tajemniczy przybysz Kalaf podejmuje wyzwanie, zmuszając Turandot do przełamania traumy po dawnych krzywdach rodzinnych i do wyznania miłości.

Odbiorca nowej premiery "Turandot" ma zatem do rozwiązania dylemat: poddać się pięknu muzyki Pucciniego, doskonale wykonanej przez orkiestrę i chór TW, a także popisom solistów, czy też oglądać scenografię i kostiumy, luźno tylko pasujące do treści opery.



Mirosław Winiarczyk