26.IV.2005


Aida bez ryzyka



Miałem nadzieję, że nowa inscenizacja "Aidy" Giuseppe Verdiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej choć przez moment złamie konwencję znaną z dziesiątek niemal identycznych produkcji. Nic z tego


Oto kolejne monumentalne, quasi-historyczne widowisko, w którym już na początku ciąg dalszy łatwy jest do przewidzenia. Reżyserem, scenografem i autorem koncepcji świateł jest doświadczony Roberto Lagana Manoli, znany przede wszystkim ze współpracy z włoskimi teatrami operowymi. Nowa inscenizacja "Aidy" nie jest jednak klęską jak inaugurująca sezon "Tosca". To spektakl w swym pomyśle konsekwentny, spójny, z wyrazistą koncepcją. Czyni z opery malowniczą bajkę o uniwersalnych wartościach, o wyborze między wiernością ojczyźnie a miłością do kobiety. Historię etiopskiej niewolnicy Aidy i egipskiego wodza Radamesa śledzimy w "lukrowanej" egipskiej scenerii odtworzonej z detalami i nasyconej przenikliwymi kolorami.

Problem polega na tym, że Manoli ani przez moment nie odważył się zaryzykować, by pokazać "Aidę" daleką od teatralnych stereotypów - stąd całość jest nużąca.

To dzieło monumentalne z kluczową rolą scen zbiorowych, które wcale nie muszą być koturnowe. Ale Manoli cyzeluje szczegóły widowiska kostiumowego. Akcja, choć sama w sobie statyczna, nie znajduje sprzymierzeńca w inscenizacji. Tempo siada niemal w każdym akcie (zwłaszcza w trzecim).

Najbardziej jednak przeszkadza mi to, że w tej koncepcji spektaklu gubią się jego bohaterowie. Warszawska "Aida" nie jest dramatem postaci ukazującym złożoność ich charakterów. Losy Aidy - śpiewanej poprawnie i nic więcej przez Irinę Gordei - nie wzbudzają współczucia. Także i wódz egipski Radames żyje we własnym świecie (Emil Ivanov). Jedynie Małgorzacie Walewskiej kreującej córkę Faraona udało się znaleźć tutaj miejsce dla siebie. Jej Amneris jest postacią tragiczną, choć ostatnia scena, gdy Egipcjanka błogosławi umierającym kochankom, trąci banałem.

Ten spektakl to konwencjonalna błyskotka, która cieszy oko, dając ponad dwie godziny niezobowiązującej przyjemności. Nie tego jednak poszukuję we współczesnej operze.

Giuseppe Verdi "Aida", reż. Roberto Lagana Manoli. Wyk.: Czesław Gałka (Faraon), Małgorzata Walewska (Amneris), Irina Gordei (Aida), Emil Ivanov (Radames), Chór, Balet i Orkiestra TWON, dyr. Jacek Kaspszyk, premiera 24 kwietnia.




    strona główna     recenzje premier