10.IV.2006


Nie symfonia, ale pieśni



To nie sobotnie wykonanie VIII Symfonii Gustawa Mahlera będzie wydarzeniem X Festiwalu Beethovenowskiego, ale skromny koncert kameralny w setną rocznicę urodzin Dymitra Szostakowicza


      Wykonanie "Symfonii Tysiąca" Mahlera pod batutą Jacka Kaspszyka było wielkim przedsięwzięciem organizacyjnym. Do tego mistyczno-kosmologicznego gigantycznego dzieła jednego z największych symfoników zaangażowanych zostało 400 osób, w tym ośmioro solistów, trzy chóry i rozbudowana orkiestra symfoniczna. Nic zatem dziwnego, że zainteresowanie było ogromne - w sobotę publiczność wypelniła Teatr Wielki do ostatniego miejsca. Wykonanie przyniosło jednak spore rozczarowanie, ponieważ artyści zajęci zmaganiem się z trudną materią partytury Mahlera i walką o spójność nie mieli już głowy do interpretacji tego niezwykłego dzieła. Całość zabrzmiała ciężko i opornie, z wyjątkiem przyprawiającego o dreszcz finału "Chorus Mysticus". Dźwięcznie brzmiały oba chóry - Teatru Wielkiego i litewski Kaunas - słabiej Warszawski Chór Chłopięcy, blado zaś wypadła orkiestra Teatru Wielkiego. Na pochwałę zasługują instrumenty dęte blaszane, grające czysto, bez "zwyczajowych" usterek, tyle że z nieprzyjemną dla ucha ostrością.

Po raz kolejny na Festiwalu Beethovenowskim problemem okazała się słaba dyspozycja zagranicznych solistów pozostająca w sprzeczności z ich imponującym dorobkiem odnotowanym w biogramach. Na przykład głos australijskiego tenora Glenna Windslade'a okazał się wyjątkowo nieelastyczny i szorstki. Ponad poziom wykonawców w arcytrudnej partii pierwszego sopranu wybijał się czysty śpiew Elizabeth Connell, tyle że to już głos niemłody.
Bohaterką festiwalowej soboty okazała się natomiast Jadwiga Rappe, znakomity polski alt. Nie dość, że artystka wystąpiła na dwóch koncertach w ciągu jednego dnia, to jeszcze na obu zaśpiewała znakomicie. W VIII Symfonii zastąpiła Hiszpankę Alicię Nafe. Wcześniej w Filharmonii Narodowej śpiewała rzadko wykonywane, a piękne pieśni Dymitra Szostakowicza w setną rocznicę jego urodzin. Muzyka rosyjskiego kompozytora, zwłaszcza ta powstała u kresu jego życia, jest poruszająca, bezpośrednia w swojej ekspresji, mistrzowska. W swych "Sześciu wierszach Mariny Cwietajewej" prostymi środkami osiągnął maksimum wyrazu. Tą drogą poszła również w swojej interpretacji Jadwiga Rappe, artystka obdarzona pięknym i ciepłym, "miodowym" głosem. Z kolei w cyklu "Z żydowskiej pieśni ludowej", w którym liryzm miesza się z rodzajowością, razem z wybitną mezzosopranistką Urszulą Kryger oraz tenorem Wojciechem Maciejowskim śpiewaczka porwała słuchaczy bogactwem i różnorodnością ekspresji. Trójce solistów wrażliwie towarzyszyli młodzi muzycy z Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy pod kierunkiem Marka Mosia.




    strona główna     recenzje premier