<
Władysław Żeleński
Goplana
>






21 października 2016, piątek, 19:00-22.00 (Sala Moniuszki).


Opera w trzech aktach

Libretto: Ludomił German według „Balladyny” Juliusza Słowackiego
Prapremiera: Kraków - 23 lipca 1896
Premiera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej: 21 października 2016
Oryginalna polska wersja językowa

Dyrygent: Grzegorz Nowak
Reżyseria: Janusz Wiśniewski

Scenografia: Janusz Wiśniewski
Kostiumy: Janusz Wiśniewski
Choreografia: Emil Wesołowski
Ruch sceniczny: Bartosz Zyśk
Przygotowanie chóru: Mirosław Janowski
Reżyseria świateł: Felice Ross
Charakteryzacja: Dorota Sabak
Projekcje video: Ewa Krasucka
Animacje rysunkowe: Matijos Gebreselassie


Kirkor   -
Kostryn   -
Wdowa   -
Balladyna   -
Alina   -
Grabiec   -
Goplana   -
Skierka   -
Chochlik   -
Wypatrujący Oczy   -
Tancerka   -
Arnold Rutkowski
Mariusz Godlewski
Małgorzata Walewska
Wioletta Chodowicz
Katarzyna Trylnik
Rafał Bartmiński
Edyta Piasecka
Karolina Sołomin
Anna Bernacka
Jan Żądło
Remy Lamping
Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej
recenzje

















STRESZCZENIE

Akcja rozgrywa się nad Gopłem w czasach przedhistorycznych.

AKT PIERWSZY

Odsłona 1.
Królowa elfów, Goplana, skarży się, że serce jej opanowała bezwzajemna miłość do śmiertelnego czło­wieka, który raz wpadł do jeziora, lecz został uratowany przez swoich współbraci (aria "Gdy jeziora toń ścięła się lodem"). Niestety, ukochany Goplany, prostoduszny wieśniak Grabiec, kocha czarnowłosą Balladynę, córkę Wdowy mieszkającej po drugiej stronie jeziora, i jej gorące pieszczoty są mu droższe niż eteryczna, bezcielesna i romantyczna miłość Goplany. Psotne duszki, Skierka i Chochlik, wierne sługi Goplany, wpadają na pomysł, aby pozbawić Grabca kochanki i w ten sposób zwrócić jego serce ku Goplanie.

Odsłona 2.
Okazja nadarza się, gdy do leśnych ostępów przy­bywa na łowy książę Kirkor ze swoją rycerską drużyną (arioso Kirkora "Za jaskółeczką ciągną moje oczy"). Myląc mu drogę, Chochlik prowadzi go do ukrytej w lesie chaty, gdzie mieszka stara Wdowa z dwiema córkami - Balladyną i Aliną. Oczaro­wany pięknością obu sióstr, romantyczny Kirkor pragnie jedną z nich pojąć za żonę, lecz nie może zdecydować się na wybór; także i jego przyboczny rycerz, Kostryn, zakochał się od pierw­szego wejrzenia w pełnej niepokojącego uroku Balladynie. Za podszeptem niewidzialnego Chochlika Wdowa proponuje, aby Kirkor wybrał za żonę tę z jej córek, która o świcie wyszedłszy do lasu, pierwsza powróci z pełnym dzbankiem malin.

AKT DRUGI

Odsłona 1.
Skierka i Chochlik wodzą Grabca po bagnach i trzęsawiskach; wreszcie przyprowadzają go do Go­plany, która jednak nadal nie jest w stanie pozyskać jego uczucia. Rozgniewana, zamienia opornego kochanka w płaczą­cą wierzbę, aby był niemym świadkiem przewrotności swojej Balladyny. Istotnie - niebawem na leśnej polanie pojawiają się obie siostry, i Balladyna, w której sercu zrodziła się już nieposkromiona ambicja i żądza władzy, widząc, że Alina szyb­ciej od niej zebrała pełny dzban malin, w porywie zazdrości zabija siostrę.

Odsłona 2.
Wdowa czeka na powrót córek. Pojawia się Balla­dyna z pełnym dzbanem malin, a pytana o Alinę, zmyśla na poczekaniu historię o rzekomej ucieczce swej siostry z ko­chankiem. Na czole jej jednak widnieje krwawa plama, którą Wdowa daremnie stara się zetrzeć. Przewiązuje więc Ballady­na czoło czarną przepaską; niebawem nadjeżdża Kirkor z we­selnym orszakiem - przyjmując z rąk Balladyny dzban malin, ogłasza ją swoją oblubienicą i przy wtórze pieśni prowadzi na zamek.

AKT TRZECI

Kirkor wyruszył na daleką wojenną wyprawę. Bal­ladyna samotnie błądzi po zamku, dręczona uczuciem wewnętrz­nej pustki i wyrzutami sumienia. Osiągnęła wszystko, czego pragnęła, a jednak nie zaznała szczęścia i radości. Próbuje teraz znaleźć je w uczuciu Kostryna, który w płomiennych słowach wyznaje jej swą miłość (aria "Jam pokochał cię jak szalony"). Straż zamkowa zwiastuje przybycie jakiegoś obcego księcia z orszakiem. Kostryn wychodzi na spotkanie gości, tym­czasem zaś w komnacie zjawia się Wdowa, opowiadając Balla­dynie o swych snach, w których ciągle jawi się jej widmo Aliny z krwawą raną od noża w sercu. Słowa matki i jej py­tania wzburzają zbrodniarkę, a gdy Wdowa w dodatku próbuje zdjąć z jej czoła czarną przepaskę, Balladyna traci panowanie nad sobą i każe strażnikom wyrzucić matkę za wrota. Ten czyn wyrodnej córki zasiewa w sercu Wdowy ziarno straszliwego podejrzenia...

Tymczasem na zamek wkracza dziwaczny korowód duchów i elfów, z Grabcem jako Królem Dzwonkowym na czele. Balladyna nie poznaje dawnego kochanka i zaprasza go na ucztę. Na rozkaz Grabca Chochlik śpiewa piosenkę o dziewczynie, która dla dzbana malin zabiła własną siostrę. Z dalszych słów Dzwonkowego Króla Balladyna orientuje się, że wie on o jej zbrodni - na jej więc polecenie Kostryn podaje Grabcowi kielich z zatrutym winem. Grabiec umiera, a w tym właśnie momencie powraca ze swej wyprawy Kirkor. Balladyna, chcąc się ratować, zrzuca na Kostryna winę otrucia Grabca. Władca zamku skazuje na śmierć Kostryna, który nawet teraz jeszcze nie wyjawia prawdy. Wdziera się jednak do sali biesiadnej obłąkana z rozpaczy Wdowa, wzywając sprawiedliwości na swą wyrodną córkę, której imienia niestety nie może sobie przypomnieć (a i Kirkor nie poznaje w przybyłej matki Balla­dyny). Kostryn jednak domyśla się już wszystkiego i namawia Kirkora, by kazał swej żonie zdjąć z czoła czarną przepaskę. Balladyna wzbrania się - Kirkor przemocą zrywa jej wstęgę z czoła i wszyscy dostrzegają krwawą plamę. W tej chwili uderza piorun i zabija Balladynę.

Po opartym na tle poematu Mickiewicza "Konradzie Wallenro­dzie" Żeleński zwrócił się do twórczości drugiego z trójcy naro­dowych wieszczów. Jednak bezpośrednie użycie dramatu Sło­wackiego jako libretta operowego okazało się niemożliwe nawet z dużymi skrótami - trzeba było opracować nowe libretto, które to zadanie powierzył kompozytor Ludomiłowi Germano­wi. W jego ujęciu pominięty został szereg wątków dzieła Sło­wackiego, a na pierwszy plan wysunęła się Goplana i jej fan­tastyczne królestwo elfów i chochlików. Jednak element naro­dowy, który nie mógł odzwierciedlić się w libretcie, przesyca całą niemal muzykę opery Żeleńskiego. Nic przeto dziwnego, że jej premiera spotkała się z bardzo serdecznym przyjęciem - tym bardziej że niezależnie od cech polskości - posiada "Go­plana" wiele istotnych walorów zarówno muzycznych, jak i dra­matycznych.

Należy do nich melodyjność partii solowych i wokalność, świetne opracowanie scen zespołowych, przejrzysta i zarazem efektowna instrumentacja, konsekwentne, a jednocześnie nader dyskretne stosowanie zasady motywów przewodnich jako czyn­nika jednoczącego i wreszcie - wybitna teatralność muzyki, której środkami po mistrzowsku umiał Żeleński oddać kontra­sty dwóch, a właściwie nawet trzech światów: fantastycznego Świata Goplany i jej duchów, kręgu rycerskiej drużyny Kirkora oraz prostych wieśniaków - Grabca, Aliny i Wdowy. Świetnie także oddaje muzyka Żeleńskiego skryty i ambitny charakter Balladyny oraz dramat rozgrywający się w jej duszy.



"Wolę ciszę od muzyki" podsumował kiedyś w swoich Słówkach Tadeusz Boy-Żeleński. Czy ma to jakiś związek z osobą jego ojca, kompozytora Władysława Żeleńskiego? Stuprocentowej pewności nie mamy. Od Władysława oczekiwano, że zostanie następcą Moniuszki. Został, ale jako nauczyciel harmonii i kontrapunktu w Konserwatorium Warszawskim, a nie jako polski kompozytor narodowy. Jego Goplana jest jednak dziełem bardzo udanym, liryzmem bliskim utworom Moniuszki. W muzykę wplótł Żeleński polskie motywy: poloneza, kujawiaka, mazura i oberka. Wraz z Ludomiłem Germanem, autorem libretta osnutego na tekście Balladyny Słowackiego, ten dramat o szekspirowskim zakroju przesunął w stronę baśni. Bohaterką uczynił boginkę jeziora, postać fantastyczną o głosie liryczno-koloraturowym. Jednak baśń pozostała okrutną: padają tu trzy trupy i rządzi zło. Reżyser Janusz Wiśniewski wtapia wszystko w bardzo osobny świat swej bogatej wyobraźni. Jego autorskie przedstawienia: Panopticum a la Madame Tussaud, Koniec Europy i Walka karnawału z postem wnosiły nowy ton do teatru polskiego lat 80. Jego twórczym partnerem był w nich choreograf Emil Wesołowski. W Teatrze Wielkim Wiśniewski współinscenizował znakomite Manekiny Zbigniewa Rudzińskiego i był reżyserem Siedmiu grzechów głównych Weilla/Brechta. Przy Goplanie z Emilem Wesołowskim spotykają się znowu.