Richard Wagner
Latający Holender


16 marca 2012, piątek, godz. 19.00-22.00 (Sala Moniuszki) . .


Opera romantyczna w trzech aktach

Libretto: Richard Wagner według Memorien des Herr von Schnabelewopski Heinricha Heinego
Prapremiera: Drezno, Königliches Sächisches Hoftheatre (Semperoper), 2 stycznia 1843
Premiera polska: Teatr Miejski Lwów, 6 lutego 1902
Premiera poprzedniej inscenizacji: 12 kwietnia 1981
Premiera obecnej inscenizacji: 16 marca 2012
Przedstawienie w języku oryginalnym z polskimi napisami


Dyrygent: Rani Calderon
Reżyseria: Mariusz Treliński
Scenografia: Boris Kudlička
Kostiumy: Magdalena Musiał
Choreografia: Tomasz Wygoda
Reżyseria świateł: Felice Ross
Przygotowanie chóru: Bogdan Gola
Dramaturg: Piotr Gruszczyński
Projekcje wideo: Bartek Macias
Stylizacja fryzur: Piotrek Wasiński
Make-up: Gonia Wielocha


Koprodukcja: The Royal Danish Theatre, Kopenhaga
recenzje




















poprzednia
inscenizacja:


12 kwietnia 1981
Obsada:
Holender   -
Senta   -
Daland   -
Eryk   -
Mary   -
Sternik   -
Johannes von Duisburg
Lise Lindstrom
Aleksander Teliga
Charles Workman
Anna Lubańska
Mateusz Zajdel


Soliści, Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej oraz tancerki i mimowie

STRESZCZENIE

Część 1


Akt I, II

Okolica zalana wodą. Rozrzucony ładunek. Znajdujemy się w punkcie, który wyznaczyła katastrofa: w niemym zakamarku czasu. Zdezorientowana załoga norweskich marynarzy pod dowództwem Dalanda próbuje zrozumieć swoje położenie. Denerwują się. Burza w zatoce Sandvike przerwała im drogę powrotną do rodzinnej wioski. Ostatecznie zmęczenie zwycięża i marynarze zasypiają. Straż obejmuje upośledzony chłopak, który mieni się sternikiem. Wtedy pojawia się kapitan widmowego Latającego Holendra. Nieznajomy nadchodzi z morza. Zaczyna swoją opowieść o przekleństwie, które zdaje się przenikać wszystkich i wszystko. Klątwa skazuje go na niekończącą się wędrówkę po morzach i oceanach. Towarzyszy mu załoga złożona z samych trupów. Kres tej potępieńczej podróży może przynieść jedynie kobieta, która da mu bezwarunkową miłość i która pozostanie mu wierna. Tylko taka ofiara może go wybawić. Szansa zdarza się raz na siedem lat. Holender wypytuje Dalanda o córkę. Ten skuszony bogactwem nieznajomego obiecuje mu niezwłoczny ślub z Sentą – swoją jedyną córką. Holender podejmuje grę z chciwością Dalanda. Wiatr zmienia kierunek. Można ruszać dalej. Na lądzie kobiety czekają na powrót marynarzy. Ich śpiew niesie się po morzu. Chcą się bawić i kochać. Jedynie Senta pogrążona jest w melancholijnym odrętwieniu, jakby czekała na coś innego. Kuszona wizją własnego szczęścia zaczyna opowiadać historię Latającego Holendra. Identyfikuje się z aniołem, który przyniesie wybawienie Holendrowi, pragnie poświęcić się i go ocalić. Siła opowieści oddziałuje na niespokojne kobiety. Wzmaga ich pożądanie. Zjawia się Erik, myśliwy zakochany w Sencie, który ofiarowuje jej spokojne życie rodzinne. Ta jednak dokonała już wyboru: oczekuje Holendra. Cała staje się oczekiwaniem spełnienia, które nadchodzi jak hipnotyczne przeczucie. Erik z przejęciem opowiada swój sen, w którym zobaczył jej samobójczą śmierć. Tymczasem zjawia się Daland z wiadomością o tajemniczym przybyszu i prosi Sentę, by przyjęła małżeńską ofertę. Rozpoczyna się miłosny agon Senty i Holendra, pełen lęków i niepewności. Sencie trudno uwierzyć w realne istnienie Holendra, ten z kolei, doświadczony wieloma podobnymi próbami, nie może uwierzyć w szczerość jej intencji. Rytualną rozmowę Senty i Holendra przerywa Daland zapraszając młodych na wesele.


Część 2


Akt III

Kobiety ubrane w ślubne suknie pogrążone są w niepokojącym transie. Słychać śpiew marynarzy spragnionych zabawy. Wraz z nimi zbliża się widmowa załoga Latającego Holendra. Oczekujące kobiety są podekscytowane. Zaczyna się mroczne święto. Nawoływania marynarzy stają się coraz bardziej intensywne. Kobiety jednak oczekują innego głosu. Poruszy je dopiero śpiew załogi Latającego Holendra. Zjawia się Senta, gotowa do zaślubin. Jednak nie z Erikiem, który ku swojemu przerażeniu, widzi jak wypełnia się senna przepowiednia. Erik przypomina Sencie, że złożyła mu przysięgę wierności. Świadkiem tej sceny jest Holender, który dostrzega w tym zdradę Senty. Zdesperowany Erik strzela. Zraniony Holender wraca na morze i znika w czarnej toni. Senta początkowo zrozpaczona zaczyna rozumieć, że aby dotrzymać słowa danego Holendrowi musi zrobić gest radykalny. Wyrywa broń Erikowi. To konsekwencja niewidzialnej geometrii uczuć. Pada strzał, który może być zapowiedzią innego życia.



Jedenaście lat temu Mariusz Treliński miał za sobą dwie wielkie inscenizacje operowe, które przyniosły mu polską i światową sławę: zachwycającą Madame Butterfly i świetnie przyjętego Króla Rogera. W wywiadach zapowiadał realizację Madame Butterfly w wersji amerykańskiej, Otella i Latającego Holendra. Dwa pierwsze przedstawienia ujrzały światło dzienne w 2001 roku, na trzecie przyszło nam czekać ponad dekadę. „Wagnera nie było na scenie od lat, dlatego powrót do twórczości tego kompozytora postanowiliśmy zainicjować od jego pierwszego, dojrzałego tytułu. Mam nadzieję, że powstanie intrygujący, nowoczesny spektakl, a ja wrócę do moich wcześniejszych fascynacji muzycznych. Wagner był bowiem moją przepustką do opery” – mówi Mariusz Treliński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Latający Holender to jedna z najczęściej wystawianych oper Richarda Wagnera. Libretto napisał kompozytor na podstawie opowiadania Heinricha Heinego o przeklętym żeglarzu, skazanym na tułaczkę, póki nie znajdzie się kobieta, która będzie mu wierna aż do śmierci. Ta romantyczna legenda zrobiła na nim duże wrażenie. Na dodatek w 1839 roku, podczas podróży do Londynu, sam przeżył potężny sztorm na Morzu Północnym. Podobno wtedy narodził się zamysł muzyczny i artystyczny.